Pora na moją topkę czysto pod kątem solo. Nie przegrałem jeszcze solo nie wiadomo ile, więc myślę że z tej 10tki jakieś 4-5 pozycji może czuć się w miarę pewnie, że trochę w tej topce posiedzi, pozostałe 5 możliwe, że wyleci - i tego im i sobie życzę, że poznawane gry będą już tylko lepsze
1. Marvel Champions LCG - królowa gier solo, z tego względu, że wykorzystuje to co jest największą siłą gier solo - możliwość grania gdy tylko przyjdzie na to ochota. Krótki setup, krótka, ale angażująca rozgrywka, kosmiczna regrywalność, przez deckbuilding zostaje w głowie długo po grze, tylko contentu że zostanie jeszcze na lata.
2. Władca Pierścieni LCG - młodszy brat MC, niżej ze względu 2 rzeczy. Sposób zakończenia gry - w Marvelu gdy czujemy się silni to po prostu kończymy grę, we Władku jak czujemy się silni to musimy coś jeszcze zrobić by skończyć scenariusz przez co niektóre gry potrafią się dłużyć. Dwa to gorzej zbalansowane karty przez co dużo jest kart które "zawsze włożę do decku" i "nigdy nie włożę do decku". Ale dalej to świetna gra przy której spędziłem kilkaset godzin i kolejnych kilkaset jeszcze spędzę.
3. Robinson Crusoe - były karcianki, to czas na ideał w kategorii gier z planszą. Sensowny czas grania, sensowny setup, scenariusze które faktycznie wymuszają inny styl gry w zależności od celu, szalenie regrywalna, klimatyczna rozgrywka która nie wynika z morza tekstu. Szkoda, że pierwsi marsjanie były nie wypałem i się odechciało robić gry tego typu.
4. Osadnicy: Narodziny Imperium - Jedyna w topce gra "na punkty". Normalnie "zdobyłem 26 pkt, więc w następnej grze spróbuje 27 pkt" totalnie na mnie nie działa. Natomiast przy totalnie asymetrycznych frakcjach i jeszcze sporo wywracających w nich dodatkach to podejście "Rzymem zrobiłem ponad 100 pkt, Japonią robię 80 więc trzeba podgonić, a tu nowy dodatek do Rzymu to trzeba się na nowo nauczyć i w tej kombinacji też wbić 100 pkt" już działa na prawdę dobrze.
5. Aeon's End - tu takie już bardziej mam mieszane uczucia. W kategorii deckbuilderów jest obecnie u mnie na 1wszym miejscu do solo rozgrywek więc na tym miejscu zostaje, jednocześnie uważam że db solo da się zrobić dużo lepiej.
6. Arkham Horror LCG - jedyny LCG który gorzej działa na true solo, na koncie trochę poniżej 100 gier i generalnie bawię się z każdą rozgrywką coraz lepiej. Niemniej Arkham jak żetoniki sami wiecie które przesadnie nie pójdzie, to jedna z nielicznych gier które potrafia mnie serio zdenerwować, więc raczej już jednak za bardzo do góry nie pójdzie
7. Star Wars: Imperium Atakuje - Kupiłem dawno temu, przeleżało po 2-3 partiach przez lata. Z apką pod kątem gry solo za to mocno zażarło. Szkoda tylko, że w tym momencie już dawno polskich dodatków nie było
8. Pod wrogim niebem - Gra która nigdy by u mnie nie byłaby w top 5, z drugiej strony jako uzupełnienie kolekcji i pozycja do pogrania raz kiedyś sprawdza się fenomenalnie. Więcej gier tego typu.
9. Eldritch Horror - Już pozycja, która prędzej czy później zniknę. Eldritcha bardzo lubię, jednak setup i długość gry sprawia, że muszę mieć na niego naprawdę humor. No i system kart spotkań, które jednak wymuszają nie granie za często
10. This War of Mine - Najświeższy nabytek i miejsce trochę na zachętę. Gra ma wszystko co lubię w dodatku z świetnym, unikalnym klimatem, tylko trochę się obawiam o losowość, boje się że jest jej trochę za dużo jak na grę tego typu.